Znowu susza…

W tym roku, podobnie jak w wielu poprzednich przeczytać możemy alarmistyczne nagłówki w rolniczych czasopismach i portalach internetowych na temat wyjątkowo dotkliwych susz nawiedzających różne regiony kraju. Pokrywa się to z obserwacjami wielu rolników, a dla części z nich staje się to również nową rzeczywistością i kolejnym czynnikiem w prowadzeniu gospodarstwa, na który nie mają wpływu. Postanowiliśmy przyjrzeć się faktycznej sytuacji i perspektywom na najbliższe lata oraz zastanowić się czy jako rolnicy jesteśmy bezsilni wobec zachodzących zmian.

Susza czyli co?

Zjawisko suszy definiowane może być na wiele sposobów, istnieje również kilka jej rodzajów – np.: susza atmosferyczna, rolnicza, hydrologiczna czy hydrogeologiczna. Nas, jako rolników najbardziej dotyka oczywiście susza rolnicza, czyli okres, w którym wilgotność gleby jest niedostateczna do zaspokojenia potrzeb roślin i prowadzenia normalnej gospodarki w rolnictwie. Ponieważ każda uprawa ma własne wymagania wodne w poszczególnych etapach rozwoju a lokalne warunki glebowe w znacznym stopniu wpływają na dostępność wody, próg wystąpienia suszy w rolnictwie jest do pewnego stopnia indywidualny dla każdego pola.

Liczby nie kłamią

Już bardzo pobieżna analiza statystyk tłumaczy fakt coraz częstszego pojawiania się tematu suszy w mediach i rozmowach rolników. Okazuje się, że w ostatnim czasie susza rolnicza występuje w Polsce właściwie każdego roku, podczas gdy kilkanaście lat temu miała miejsce średnio co 2 lata, a jeszcze czterdzieści lat temu średnio co 5 lat.

Dzieje się tak mimo że średnie roczne sumy opadów w Polsce w tym czasie właściwie się nie zmieniają, a w niektórych miejscach nawet nieznacznie rosną. Zmianie ulega charakterystyka opadów – więcej jest ulewnych deszczy, które szybko spływają i nie nawadniają gleby w takim stopniu jak umiarkowane, długotrwałe opady. Dane klimatologiczne dowodzą, że coraz większy jest udział opadów w miesiącach zimowych, kiedy nie są one tak potrzebne uprawom. Dodatkowo, w ostatnich latach pokrywa śnieżna nie występuje prawie wcale lub znika jeszcze przed wiosną, co znacząco pogarsza warunki wilgotnościowe na starcie wegetacji. Obserwowana zmiana struktury opadów ma niekorzystny wpływ na uprawy, ale nie tłumaczy to tak częstego występowania susz dewastujących nasze pola.

W pierwszej kolejności odpowiedzialny jest za to stały wzrost średniej temperatury powietrza. Jak podają naukowcy z portalu Nauka o klimacie, średnia roczna temperatura w Polsce wzrosła w ostatnim stuleciu o ok. 2,5°C. Oznacza to np. że obecne warunki Mazowsza są analogiczne do tych występujących na Nizinie Węgierskiej za życia naszych pradziadków. Te, wydawać by się mogło, niewiele znaczące 2,5°C ma decydujący wpływ na obieg wody w przyrodzie i warunki wilgotnościowe na polach. Wyższa średnia temperatura powietrza i coraz częściej występujące fale upałów powodują przyspieszenie procesów parowania wody z roślin i gleby, czyli tzw. ewapotranspiracji. W sytuacji gdy opadów w skali roku nie przybywa, a w okresach kiedy są najbardziej potrzebne dla roślin jest ich mniej, prowadzi to wystąpienia warunków sprzyjających niedoborom wody prowadzącym coraz częściej do wystąpieniu suszy.

Jak donosi Najwyższa Izba Kontroli, obecnie suszą jest trwale zagrożone prawie 40% gruntów ornych i leśnych w Polsce (najgorzej jest w środkowej i zachodniej Polsce, zwłaszcza w woj. wielkopolskim i kujawsko-pomorskim). Sytuacja ta znajduje odzwierciedlenie w liczbie wniosków o oszacowanie szkód powstałych w wyniku suszy składanych do Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa; niemal co roku jest ich kilkaset tysięcy (np. do 31 października 2022 r. złożono ich ponad 250 tys.). W dłuższej perspektywie czasu ani system odszkodowań publicznych ani prywatnych nie rozwiąże problemów rolników wynikających z ciągłego pogarszania się warunków uprawy. Rolnicy chcący utrzymać lub zwiększyć produkcję muszą sami podjąć środki zaradcze.

Jak wziąć sprawy w swoje ręce?

Rolnicy mogą minimalizować skutki niedoborów wody na wiele sposobów. Część z nich, jak uprawa gatunków i odmian o mniejszych wymaganiach wodnych lub bardziej odpornych na okresowe niedobory jest już praktykowana przez znaczną grupę producentów (kukurydza, zboża ozime i rzepak ozimy). Eksperci zalecają również zatrzymywanie wody w rowach melioracyjnych za pomocą zastawek, a tam gdzie to możliwe nawet zasypywanie rowów, które powstały wiele lat temu, w innych warunkach klimatycznych. Pozytywny wpływ na mikroklimat pól ma również np. zadrzewianie miedzy i obszarów śródpolnych.

Działania te w pewnym stopniu poprawiają oczywiście sytuację, ale nie zabezpieczają roślin przed bardziej dotkliwą suszą. Co więcej, istnieją uprawy dla których nawet niewielkie niedobory wody występujące w określonej fazie rozwoju mają duży wpływ na końcową ilość i jakość plonu (np. rośliny okopowe jak ziemniak i burak). Jedynym, choć wymagającym poniesienia kosztów inwestycji sposobem uniezależnienia się od zmian klimatu jest nawadnianie upraw. Jeszcze kilkanaście lat temu w Polsce zabieg ten opłacalny był jedynie w wyjątkowych sytuacjach i stosowany w produkcji wąskiej gamy upraw (głównie w ogrodnictwie). Zmiany klimatyczne powodują jednak, że instalacje irygacyjne przydatne są już niemal w każdym roku a nawadnianie wielu upraw polowych staje się opłacalne. Szybkość zachodzących zmian oraz przykłady innych krajów pozwalają przewidywać że nie ma alternatywy dla coraz powszechniejszego nawadniania upraw w Polsce.

Czym nawadniać?

Wybór konkretnej metody nawadniania oraz zaplanowanie i instalacja systemu irygacyjnego bywa skomplikowanym procesem podczas którego należy uwzględnić czynniki takie jak specyfika upraw, kształt i wielkość pól, dostęp do źródeł wody oraz oczywiście budżet którym dysponujemy. Dlatego, aby uniknąć przykrych niespodzianek związanych np. z niewłaściwym wyborem parametrów elementów takich jak rury czy pompy, warto skorzystać z doradztwa specjalizujących się w tej tematyce. W polskim rolnictwie najpopularniejsze są trzy sposoby nawadniania: nawadnianie powierzchniowe (podsiąkowe, zalewowe), deszczowanie (mikro zraszacze, armatki wodne) oraz nawadnianie liniami kroplującymi lub bezpośrednio pod roślinę.

Obecnie, rolnicy coraz częściej sięgają po innowacyjne metody nawadniania, aby uniezależnić się od zmieniającego się klimatu i zagwarantować stabilny wzrost plonów. Innowacje dotyczą przede wszystkim sterowania całym procesem i precyzyjnego aplikowania wody w miejscach i dawkach wynikających z realnych potrzeb upraw.

Nawadniać z głową

Niezależnie czy dysponujemy zaawansowanym sprzętem nawodnieniowym takim jak pivoty różnicujące przestrzennie dawkę wody czy relatywnie postnymi w obsłudze systemami szpulowymi to i tak sami musimy podjąć decyzje o czasie i miejscu nawadniania oraz dawce wody optymalnej dla uprawy. Obecnie najczęściej rolnicy robią to na podstawie swojego doświadczenia i kierując się wskazaniami stacji meteorologicznych i sond glebowych. Podejście to ma zarówno swoje zalety jak i wady. Jest intuicyjne i proste w obsłudze, jednak relatywnie drogie, a pomiary prowadzone są w pojedynczych punktach, często ulokowanych w znaczącej odległości od pola. Nie jest brana pod uwagę zmienność przestrzenna na polach ani gatunkowe i odmianowe różnice między uprawami oraz ich potrzeby wodne w danej fazie rozwoju. W związku z tym rolnicy często nawadniają „na oko”, co skutkuje podawaniem zbyt dużych dawek wody. To z kolei generować może problemy z wymywaniem składników odżywczych oraz sprzyjać niekontrolowanemu rozwojowi patogenów. Powszechnym problemem gospodarstw posiadających zaawansowaną instalację irygacją jest też brak możliwości szybkiego i intuicyjnego generowania aktualnych map aplikacyjnych.

W ostatnim czasie coraz częstszy w Polsce jest również problem z dostępnością wody do nawadniania. Zdarzają się sytuacje że z powodu suszy zbiorniki retencyjne nie zapewniają jej ilości wystarczającej na cały sezon. Poziom wód gruntowych również się obniża i coraz częściej rolnicy nie dostają pozwoleń na nowe odwierty.

Optymalną odpowiedzią na opisane powyżej problemy mogą być usługi wspomagające decyzje nawodnieniowe – np. polski serwis Irriget.com, który został nagrodzony Złotym Medalem Grupy MTP Polagra Premiery 2023. Rozwiązanie to na bazie zaawansowanych analiz pozyskiwanych automatycznie danych satelitarnych i pogodowych oblicza faktyczny ubytek wody z pola (ewapotranspirację) i porównuje go z aktualnymi wymaganiami najważniejszych upraw. Umożliwia to automatyczne obliczenie zalecanej dawki polewowej oraz przestrzenne jej zróżnicowanie wewnątrz pola. Informacje te znacząco usprawniają gospodarowanie wodą i optymalne wykorzystanie instalacji irygacyjnej. Co ważne, elastyczność tego typu rozwiązań przynosi wymierne efekty zarówno przy zmiennym przestrzennie dawkowaniu wody jak i prostym dostarczaniu jednolitej dawki na pole.

Podsumowanie

Rolnicy są grupą, która jako jedna z pierwszych odczuwa postępujące zmiany klimatu i wynikające z tego faktu negatywne konsekwencje, do których w pierwszej kolejności należy zaliczyć coraz częstsze i bardziej dewastujące susze. Przeciwdziałanie ich skutkom wymaga zmian w podejściu do wyboru upraw jak i dostosowania agrotechniki. Jedynym rozwiązaniem, które w pełni skutecznie gwarantuje zadowalającą ilość i jakość plonu w warunkach suszy jest nawadnianie upraw. Staje się ono opłacalne dla coraz szerszej grupy roślin. Decyzje nawodnieniowe warto podejmować na bazie niezależnych pomiarów parametrów roślin, gleby i atmosfery. Czynniki te, w dokładności dostosowanej do specyfiki rolnictwa precyzyjnego zapewniają serwisy satelitarne takie jak Irriget.com.